Czy złość piękności szkodzi?

powrót

Wokół kosmetyki

Nowoczesne kosmetyki, operacje plastyczne i zabiegi medycyny estetycznej, wymyślne diety i spędzanie części życia w klubach fitness to oręż współczesnych kobiet (i mężczyzn!) w walce z upływem czasu i naturą. Pięknym być – to niemal wymóg naszych czasów. Nawet jeśli próbujemy iść pod prąd i umknąć przed wszechobecnym kultem młodości i urody, to nie decydujemy się na całkowitą abnegację, bo to oznaczałoby wykluczenie ze społeczeństwa, tylko na metody bardziej naturalne, mniej inwazyjne, ale cel mamy ten sam – wyglądać dobrze, wydobywać atuty wyglądu, usuwać lub tuszować jego wady. A czy wiemy, że piękno zapewniają nie tylko drogie kremy czy bezbłędnie skomponowana dieta, lecz także bardziej wewnętrzne czynniki? I nie mam tu na myśli piękna duszy, za którym optują wielbiciele duchowości (złośliwi powiedzą: nie grzeszący urodą ciała), chociaż ono też jest ważne, ale to temat na zupełnie inny artykuł.
Biotechnologia
Czy złość piękności szkodzi?

Zostawmy na chwilę główny obiekt naszego zawodowego zainteresowania, czyli kosmetyki i zabiegi upiększające, wyjdźmy za próg salonu urody, rozejrzyjmy się po ulicy, po twarzach ludzi, których widzimy – czy są radosne, czy wręcz przeciwnie – zajrzyjmy im (oczyma wyobraźni, rzecz jasna) do umysłów oraz do... sypialni.

Seks i miłość

Powiada się, że zakochana kobieta pięknieje... nie tylko w oczach ukochanego. Rysy twarzy łagodnieją, uśmiech częściej pojawia się na twarzy, oczy błyszczą, cera promienieje. Czy ma to uzasadnienie w procesach fizjologicznych? Jak najbardziej.

W żyłach osób przeżywających uniesienie zakochania lub podczas stosunku seksualnego krew krąży szybciej, dzięki czemu usprawniają się tak istotne dla wyglądu procesy jak odżywianie tkanek, transport tlenu do komórek, odprowadzanie ubocznych produktów metabolizmu, w tym toksyn. Wydzielają się także rozmaite hormony, które działają na nastrój i wygląd jak magiczne wywary baśniowych czarownic. Ofiary Amora potrafią wręcz w oczach zmienić się z przytłoczonych życiem, zaniedbanych, poszarzałych „myszek” w pełne powabu, eleganckie, uśmiechnięte, niemal jaśniejące od środka boginie.

Hormonalna terapia upiększająca

Do krwi osób zakochanych i uprawiających seks wydzielają się rozmaite hormony – serotonina, oksytocyna, estrogeny, endorfiny, fenyloetyloamina. To za ich przyczyną w dużej mierze osoby te stają się przyjaźnie usposobione do siebie i świata, radosne, czułe, mają mnóstwo pozytywnej energii i optymizmu. I to widać!

Beta-endorfiny, substancje hormonalne o euforyzującym działaniu, dobrze działają również na skórę. Nie tylko dlatego, że osoba uśmiechnięta wydaje się bardziej atrakcyjna, ale także z powodu wpływu tych hormonów na pracę komórek odpowiedzialnych za zapobieganie starzeniu się skóry. Skóra dzięki beta-endorfinom wydaje się bardziej promienna, zdrowsza, jędrniejsza. Po prostu – ładniejsza. Podczas seksu wydziela się hormon DHEA (dihydroepiandrosteron), w którym wiele osób upatrywało eliksiru młodości. Kontroluje on wydzielanie hormonów płciowych kobiet i mężczyzn. Po 30. roku życia jego stężenie w organizmie maleje, co przyczynia się obok innych czynników do uruchomienia procesu starzenia. Seks, stymulując wydzielanie DHEA, niejako odmładza nas. U osób mających udane życie seksualne zmarszczki stają się płytsze, a skóra ma ładniejszy kolor. Estrogeny, żeńskie hormony płciowe, silnie wpływają na wygląd skóry. Zwłaszcza na twarzy, gdzie receptorów estrogenów jest najwięcej. Estrogeny ponadto wpływają na produkcję kolagenu, sebum oraz na gospodarkę wodną naskórka, który dzięki nim staje się gładszy, jaśniejszy. Malejący z wiekiem poziom tych hormonów przyczynia się do pogorszenia wyglądu skóry, jej wiotczenia. Ponieważ ich naturalnym magazynem w organizmie jest tkanka tłuszczowa, mają też wpływ na sylwetkę. Odpowiedni poziom estrogenów zapewnia wreszcie piękne włosy – widać to podczas owulacji, kiedy dzięki rosnącemu poziomowi tych hormonów włosy stają się lśniące, podatne na układanie.

Inne pożytki ze szczęśliwej miłości

Seks to nader przyjemna gimnastyka, nawet jeśli nie przepada się za aktywnością fizyczną. Taka porcja ruchu wspomaga krążenie krwi, dotlenia, poprawia nastrój i odchudza. To dość intensywny wysiłek, na który spożytkować trzeba sporą dawkę kalorii, a ponadto gimnastyka modelująca dla wielu mięśni – ud, pośladków, łydek, brzucha, ramion. Biorąc ponadto pod uwagę fakt, że leżące u podstaw tycia nadmierne objadanie się i pociąg do słodkości często są wynikiem problemów emocjonalnych, seks, który znakomicie poprawia nastrój, oraz stan zakochania, kiedy wszystko w oczach nam pięknieje, powstrzymają rozbuchany apetyt, wspomagając utrzymanie linii. Zmysłem szczególnie zaangażowanym podczas seksu jest dotyk. Miłosny masaż działa dobroczynnie na skórę poprzez poprawę krążenia krwi, co zwiększa jej gładkość, elastyczność i jędrność. Wreszcie częste przeżywanie orgazmu i poczucie własnej atrakcyjności hamują pojawianie się oznak starzenia. Seks pomaga dłużej zachować sprawność fizyczną i psychiczną.

więcej w Cabines nr 43

Dorota Bury
publikacje Cabines 43
do góry | powrót