Cabines 85grudzień 2016 - styczeń 2017
Nietypowe SPA
powrótSpa & wellness

Szybki relaks: spa na lotnisku
W jakim miejscu traci się najwięcej czasu na bezczynne czekanie? Oczywiście na lotnisku. Między kolejnymi kontrolami i odprawami, czekając na opóźniony lot i wśród niespokojnych pasażerów, którzy odprawiają bagaż z dużym wyprzedzeniem, tracimy wiele godzin. Lotnisko to wręcz synonim długich chwil bezczynnego oczekiwania. Czyli miejsce idealne, by zaproponować krótkie zabiegi relaksujące. Historia ośrodków spa na lotniskach zaczyna się w 2000 roku w Calgary w Kanadzie. Twórczyni salonu „O2raOxygen Wellness Spa”, Suzanne Letourneau, wpadła na ten pomysł podczas czterech godzin spędzonych na lotnisku w czasach, gdy należała jeszcze do personelu linii lotniczych. W Vancouver znajdziemy aż trzy ośrodki tego typu – „Absolut Spa”. Ich twórcy również pomyśleli, że zapotrzebowanie na takie miejsce jest olbrzymie. Otwarte dla podróżnych z linii międzynarodowych i krajowych, spa na lotnisku nastawione jest głównie na zabiegi antystresowe, relaksujące i przeciwdziałające zjawisku jet- -lag (dolegliwości wywołane zmianą strefy czasowej). Spa w Fairmont jest częścią hotelu przylegającego do lotniska, który przyjmuje pasażerów i pracowników linii lotniczych. W Indianapolis „Passport Travel Spa” proponuje masaże, zabiegi manicure i pedicure, a także usługi fryzjerskie. W Chicago „Spa Nation” zaprasza na masaż pleców i karku. Działa tam również luksusowy „Health Club” Hotelu Hilton. W Seattle można wpaść do „Massage Bar”, gdzie za 15 euro poddamy się trwającemu kwadrans odprężającemu masażowi. W terminalu głównym znajdują się nawet miejsca do... medytacji. Zdając sobie sprawę z napięć i stresu związanych z podróżowaniem, niektóre linie lotnicze, jak British Airways, Virgin Atlantic i Cathay Pacific, oferują pasażerom zabiegi spa w ramach opłaty za bilet. Na lotnisku Heathrow w Londynie „Molton Brown Travel Spa” otwiera swoje drzwi dla pasażerów linii British Airways z klasy pierwszej, Club lub World. Oferowane tam usługi mają uprzyjemnić pasażerom tych kategorii podróż, by dobrze wspominali linie lotnicze i zechcieli ponownie skorzystać z ich oferty.
Automatyka i anonimowość: relaksujący kokon
Spa w strefie przemysłowej? Takie miejsce nie kojarzy się z luksusem. Twórcy koncepcji Cocoon’s chcieli jednak stworzyć miejsce relaksu dostępne dla wszystkich. Za 20 euro można skorzystać z półgodzinnego seansu relaksującego w „automatycznym” centrum, bez konieczności zdejmowania ubrania. Pomysłodawca, Alain Brunier, traktuje to jak swego rodzaju eksperyment. Zasada jest prosta. Kabina Cocoon’s składa się z fotela masującego, kasku z muzyką relaksacyjną, okularów elektroluminescencyjnych, generatora ujemnych jonów i aktywnego tlenu oraz rozpylacza olejków esencjonalnych, co pozwala w ciągu 25 minut całkowicie się odprężyć. Nad wszystkim czuwa jedna hostessa, która jest w stanie kontrolować osiem kabin równocześnie. Cocoon’s wpisuje się w koncepcję spa nastawionego na działanie antystresowe i zrównoważenie ciała oraz umysłu. Jest rozwiązaniem idealnym dla osób z małą ilością czasu, zapracowanych, a także takich, które nie dysponują środkami finansowymi umożliwiającymi wizytę w klasycznym spa miejskim.
Orzeźwienie: naturalne spa na prowincji
O ile Amerykanie uwielbiają luksusowe spa, Kanadyjczycy stworzyli nieco inny jego rodzaj: spa naturalne. Chodzi w nim nie o luksus, lecz o orzeźwiający kontakt z naturą, oczywiście z zachowaniem pewnych wygód. Tutaj liczy się nie wyrafinowanie, lecz skuteczność. Nie znajdziemy w ofercie wyszukanych zabiegów nastawionych na pobudzanie zmysłów i relaks, znajdziemy za to kąpiele w rzece (a kanadyjskie rzeki potrafią być burzliwe i zimne), masaże pobudzające i zabiegi z produktami regionalnymi, jak algi. To naprawdę jedyne w swoim rodzaju doświadczenie.
więcej w Cabines nr 25