Masaż głębokotkankowy – ani moda, ani protokół

powrót

Masaż

Masaż głębokotkankowy (deep tissue) jest techniką silnego, głębokiego masażu, bardzo popularną w Ameryce Północnej. W Europie znany jest od niedawna, budzi więc wielkie zaciekawienie i masażyści często pytają o niego podczas szkoleń. Gaëlle Le Corre, specjalistka masażu szwedzkiego, masażu sportowego i deep tissue, wraz ze swoim współpracownikiem – Danielem Paré – wyjaśnia nam podstawowe założenia tej techniki masażu.

Deep tissue, dosłownie „głęboka tkanka”, jest szczególną techniką, która pobudza powięzi i głębokie warstwy tkanki mięśniowej. Daleko jej do delikatnych muśnięć i powierzchownego głaskania charakterystycznych dla typowego masażu relaksującego. Masażyści używają tu pełnych dłoni, by rozgrzać masowane części ciała, a następnie pracują głównie pięściami, knykciami, przedramionami i łokciami, żeby wywrzeć jak najsilniejszy nacisk na wybrane partie mięśni.

Można tu też zaliczyć mobilizację poprzez rozciąganie lub zbliżanie, czemu towarzyszy posuwisty nacisk.
W odróżnieniu od innych rodzajów masażu, których zasady ujęte są w niezmienne, ustalone raz na zawsze protokoły, deep tissue sprowadza się do używania wszystkich opisanych technik mądrze, to znaczy zależnie od potrzeby nastawiony jest na odprężenie ciała lub na mobilizację miejsc, których ruchomość została z jakiegoś powodu ograniczona. Nie istnieje więc ustalony przebieg masażu, a także nie masuje się głęboko całego ciała. Powolność ruchów w masażu głębokotkankowym jest również jedną z jego cech charakterystycznych.

Technika terapeutyczna rodem z USA

Cel tego masażu jest z założenia terapeutyczny: głębokość nacisku powoduje odprężenie i rozluźnienie napięć w mięśniach, a także ma pozytywny wpływ na powięzi. Masaż ten nie został więc wymyślony po to, żeby sprawiać przyjemność klientom szukającym mocnych wrażeń, ale w celu uzyskania konkretnych fizjologicznych efektów u osób ze skurczami i sztywnością mięśniowo-stawową. Daleko mu do masażu odprężającego czy wellness, jaki praktykuje się w ośrodkach spa. Nie znaczy to jednak, że spa nie mogą proponować swoim gościom masażu deep tissue...

Od terapeutycznego działania do przyjemności mocnego masażu

Tak naprawdę z czasem masaż deep tissue uległ pewnemu spowszednieniu i jego ukierunkowanie nieco się zmieniło. Jego najwięksi zwolennicy, zwłaszcza Amerykanie i Rosjanie, cenią go raczej z powodu upodobania do silnego masażu niż z racji jego właściwości terapeutycznych. Lubią oni „czuć swoje ciało”, często przecież słusznej postury. Tam, gdzie dłonie nie wystarczają, przydają się więc łokcie.

Czym masaż deep tissue nie jest

To przede wszystkim obcokrajowcy proszą o ten masaż – Amerykanie, Rosjanie, Anglicy. Ale i inni mieszkańcu Europy coraz częściej chcą spróbować jego działania.

Masaż głębokotkankowy z definicji jest bardzo mocny, nawet czasem nadmiernie. W Europie niewielu jest masażystów potrafiących wykonać masaż mięśni, a szczególnie głęboki, nic dziwnego więc, że czują się czasem onieśmieleni wymogami klientów. Żeby ich nie rozczarować, próbują improwizacji z silnym masażem za pomocą kciuków (czego nie zaleca się robić długo) oraz łokci, nie rozgrzewając uprzednio strefy masowanej (co jest bardzo ważne), nie panując nad ruchami ani nawet nie rozumiejąc założeń tej techniki. Improwizacja oznacza ryzyko zranienia klienta albo siebie – jeśli na przykład masażysta nieprawidłowo się ustawi.

Ukłon masażysty wobec „dobrze zbudowanych” klientów spa

Dzięki wykorzystaniu przedramion i łokci w ramach uzupełnienia lub w zastępstwie dłoni, a szczególnie kciuków, można bez trudu wykonać głęboki masaż deep tissue, a jednocześnie uchronić stawy narażone na urazy poprzez wywieranie silnego nacisku. Przydaje się to, kiedy mamy do czynienia z osobami z nadwagą lub otyłymi, które chcą „mocnego masażu”. Jest to również ratunek dla masażystów, którzy pracują cały dzień z wymagającymi klientami proszącymi o mocny masaż.

Jak już wiemy, bez wiedzy masażysta naraża się na urazy mięśniowo-szkieletowe, takie jak bóle stawów, bóle pleców, karku itd. Poruszamy tu temat, który jest nam szczególnie drogi, czyli kwestię ergonomii. Używanie łokci i przedramion, żeby uchronić się przed urazami mięśniowo-szkieletowymi, ma wartość tylko wtedy, jeśli towarzyszy mu wiedza na temat ergonomii. Postawa ciała, przenoszenie ciężaru, a także „zakorzenienie” stóp, żeby przenosiły siłę między podłożem a ciałem masowanej osoby – to wszystko ma znaczenie w praktykowaniu masażu deep tissue. Tak samo jak regulacja wysokości stołu.

Narzędzie, którego nie należy traktować lekko

Deep tissue nie jest masażem zwykłym – należy pamiętać o ryzyku wiążącym się z jego nieprzemyślanym użyciem, ryzyku dla masażysty i dla klienta. Przekonanie, że można się go nauczyć podczas dwudniowego szkolenia, jest niebezpiecznym złudzeniem. Nauka powinna obejmować solidną dawkę teorii i wiele godzin praktyki zawodowej. Do teorii należą zaś: anatomia i badanie dotykiem (żeby poznać i zidentyfikować masowane strefy), a także podstawowy masaż mięśni (szwedzki). Masaż głębokotkankowy wykonuje się najczęściej zgodnie z przebiegiem włókien nerwowych, ale z wieloma wariacjami, wliczając w to ruchy kończyn (na poziomie zaawansowanym).

Masażysta musi też umieć słuchać i obserwować. Tylko pod takimi warunkami będzie to masaż służący dobrze klientowi i bezpieczny.

Deep tissue będzie z pewnością ciekawą pozycją w ofercie, która zapewni lojalną klientelę lubiącą taki rodzaj masażu. Nie brakuje bowiem takich osób, które od delikatnego głaskania wolą silny nacisk, na granicy bólu, żeby poczuć kontakt z własnym ciałem.

Gaëlle Le Corre i Daniel Paré

muzyka relaksacyjna bez opłat ZAiKS